Wojciech Borakiewicz: Rozmawiałem z kilkoma osobami znającymi się doskonale na siatkówce, próbując dociec, jakie są tajniki sukcesu Delecty...
Sebastian Maliszewski, psycholog sportowy: I pewnie wielu z nich mówiło o team spirit, o duchu zespołu w bydgoskiej drużynie i chemii, która w niej istnieje.
Czy psychologia sportu definiuje w jakiś sposób pojęcie team spirit?
- Nie ma jednoznacznej definicji, choć popularnie mówi się oczywiście o duchu współpracy i poczuciu przynależności do zespołu.
Pewnie jeszcze trudniej ją w takim razie zbudować.
- Pojęcia tzw. chemii w drużynie nie da się doprecyzować do końca. W każdej grupie są różne osobowości, ludzie odmienni pod względem mentalności, temperamentu. Z tego każdy trener zespołu zdaje sobie sprawę. Sztuką jest tak dobrać członków zespołu, żeby taka mieszanka wypaliła na boisku i także poza nim.
Czy to się udało w Delekcie?
- Niewątpliwie to jeden z tajników sukcesów trenera Piotra Makowskiego i jego zespołu. To jego wielka zasługa. Wiem, z jakim wielkim szacunkiem wypowiadają się o nim zawodnicy. Mówiliśmy już o mieszance, a w Delekcie jest jeszcze idealna mieszanka rutyny z młodością. W zespole jest kilku starszych i młodszych siatkarzy. Jest też na boisku lider, Stephane Antiga, obdarzony ogromnym autorytetem. Obserwuję
PGE Skrę, jednego z rywali Delecty, tam moim zdaniem trwa rywalizacja między kilkoma zawodnikami, którzy tymi liderami są. A to oczywiście nie sprzyja zbudowaniu odpowiedniej chemii.
I poza tym PGE Skra na dodatek w tym sezonie przegrywa dużo więcej meczów niż wcześniej.
- Jasne, że porażki nie sprzyjają tworzeniu dobrego team spirit. Łatwiej jest się na szczyt wdrapać, niż potem na nim utrzymać.