Obserwuj autora na twitterze @R_Jaskot
Na poranny poniedziałkowy trening piłkarze wyszli z 40-minutowym opóźnieniem. O tyle przedłużyła się odprawa po przegranym 2:4 meczu z Wisłą
Kraków. - Cały czas kuleje nasza defensywa. Rywal miał dobre sytuacje, ale nie było ich aż tak sporo. Pozytywem tego spotkania jest nasza gra w ataku - mówi trener Mariusz Rumak.
Rozgrzewkę poprowadził trener Czesław Owczarek. Piłkarze wykonywali ćwiczenia w truchcie na odcinku 6 metrów. Piłkę odgrywali, stojąc na jednej nodze na tzw. berecie, czyli gumowej
piłce. Rumak polecenia wydawał po polsku i angielsku. Niektóre na portugalski tłumaczył Hermes. Po rozgrzewce przyszedł czas na dziadka z trzema zawodnikami w środku.
W pierwszej gierce celem zawodników defensywy było odebranie
piłki atakującym i posłanie jej między słupki na środku boiska. W linii obrony pierwszej drużyny zagrali Anestis Argyriou, Andre Micael, Samuel Araujo i Sebastian Ziajka. - Skracamy pole, skracamy - krzyczał Rumak i udzielał wskazówek Samuelowi. Piłkarze ataku bramki nie strzelili. - Chyba nie oddali strzału. Skupialiśmy się na obronie - uśmiechał się po treningu Rumak.
W ostatniej grze w teoretycznie silniejszym składzie wystąpili Sandomierski - Argyriou, Micael, Samuel, Ziajka - Wójcicki, Drygas - Geworgian, Kadu, Luis Carlos - Vasco. W drugim zespole zagrali: Witan - Ciechanowski, Gackowski, Sochań, Petasz - Strąk, Goulon - Alvarinho, Mica, Łukowski - Wagner. - Aut nie jest od tego, żeby odpoczywać! Press! - krzyczał Rumak do Alvarinho. - O meczu z Lechem zaczynamy myśleć od dzisiaj. Dopiero zamknęliśmy temat analizy meczu z Wisłą - tłumaczy szkoleniowiec.