W niedzielę żużlowcy z
Bydgoszczy przegrali czwarty mecz w tym sezonie. Polegli w
Gdańsku z Lotosem, drugim beniaminkiem ekstraligi aż 33:57. Dwadzieścia cztery punkty straty to klęska, i to podwójna, bo do minimum zmniejsza szansę na zdobycie dodatkowego punktu bonusowego, który przyznaje się zespołowi z lepszym bilansem w bezpośrednim pojedynku. A już za chwilę bonusy będą przyznawane. W tę niedzielę kończy się bowiem pierwsza runda ekstraligi - Polonię czeka na własnym torze arcytrudny sprawdzian z wicemistrzem Polski Unią Leszno - i zaczną się już rewanże.
Bydgoszczanie zdobyli do tej pory zaledwie cztery punkty. Gorsi są tylko żużlowcy Atlasu, mający na koncie zaledwie jedno zwycięstwo. Fatalna postawa wywołała konflikt między kibicami Polonii a działaczami i trenerem Zenonem Plechem. Sympatycy napisali już dwa listy otwarte. Zarzucili w nich nieudolność, brak fachowości i niekompetencję, a dodatkowo jeszcze sugerowali, że szkoleniowiec nadużywa alkoholu. Spór zaognił się do tego stopnia, że prezes Tillinger i trener zapowiedzieli oddanie sprawy do sądu.
Wczoraj, po klęsce z Lotosem, po której widmo ponownego spadku zagląda nam w oczy, zaapelowaliśmy: "W imię dobra wyższego rzędu, jakim jest Polonia - należy przerwać wszystkie spory. Pełna mobilizacja wszystkich aż do końca sezonu, a dopiero wtedy musi przyjść czas na rozliczenie. Na razie więc - wszystkie ręce na pokład, żeby Polonia nie utonęła".
Nasz apel poskutkował. Prezes Tillinger zapowiedział wstrzymanie złożenia pozwu przeciwko kibicom. Andrzej Matkowski ze Stowarzyszenia Kibiców Polonii Bydgoszcz zadeklarował, że są z klubem na dobre i na złe. To mały krok do zwycięstw na torze, ale ważny. Jak bardzo pomaga poczucie wspólnoty, pokazał mecz z Falubazem
Zielona Góra, który nasz zespół wygrał, choć faworytem był rywal. - Wtedy pokazali, że umieją się razem mobilizować i pomagać sobie. Pokażemy to wspólnie w spotkaniu z Unią - kończy Matkowski.