Marta Paepke: Chciałby pan wrócić do Polonii?
Zenon Plech:
Sercem tak, ale na ten moment zdrowie mi na to nie pozwala. Cały ubiegły rok borykałem się z różnymi problemami zdrowotnymi. Leżałem w szpitalach w
Bydgoszczy,
Gdańsku i
Warszawie. Nie czuję się na siłach i nie chcę składać deklaracji. Żeby pracować, muszę być zdrowy. W tym wypadku mogę najwyżej pomóc, doradzić.
Czy to znaczy, że zobaczymy pana w innej roli?
- A to już zależy od Bydgoszczy. Na pewno
sercem jestem z drużyną, bo bardzo dobrze wspominam czas spędzony w Bydgoszczy. Najpierw awans, później wysokie czwarte miejsce.
Nie ma pan wrażenia, że jak w zespole dzieje się źle, to jest pan traktowany jak ostatnia deska ratunku?
- Zupełnie tego tak nie odbieram. W Bydgoszczy jest fajne grono nie tylko zawodników, ale i działaczy, ludzi pracujących przy żużlu. Dobrze wspominam współpracę z toromistrzem, mechanikiem czy kierownikiem drużyny Andrzejem Polkowskim.
Nie kusi pana powrót do pracy z drużyną Polonii?
- Na tę chwilę zdrowie jest po prostu najważniejsze. Może gdybym nie odczuwał uporczywego bólu, zdecydowałbym się. Ale na ten moment nawet nie wiem, co mi dokładnie dolega, więc póki nie będę zdiagnozowany, nie będę podejmował takich kroków.
Wywalczyłby pan drugi raz awans z Polonią?
- Z tym nie byłoby żadnego problemu. To perspektywiczna drużyna z fajną atmosferą.