Prezydent Rafał Bruski poinformował wczoraj, że miastu nie udało się sprzedać Polonii. Bydgoskie Towarzystwo Żużlowe, które było jedynym kontrahentem, nie zdecydowało się kupić klubu z tradycją sięgającą 1920 roku.
To może być krok, który zdecyduje o ostatecznej likwidacji żużla w mieście. W sądzie znajduje się już bowiem wniosek o upadłość żużlowej spółki. Złożył go obecny szef klubu Andrzej Polkowski. Jego rozpatrzenie zostało jednak na jego prośbę zawieszone do 20 lipca. Zostałby najpewniej wycofany, gdyby doszło do transakcji pomiędzy ratuszem a Bydgoskim Towarzystwem Żużlowym. Polkowski, którego ratusz desygnował na prezesa Polonii jest także w zarządzie BTŻ. Kupiec, który od wielu tygodni negocjował z miastem warunki sprzedaży, znał więc doskonale sytuację klubu. Nie zdecydował się jednak na warunki postawione przez ratusz i we wtorek negocjacje zostały ostatecznie zerwane.
Co było na stole?
BTŻ, który zajmuje się szkoleniem adeptów speedwaya w
Bydgoszczy, mógł kupić spółkę ZKS Polonia za 1229 złotych - akcja kosztowała jeden grosz. Miasto gwarantowało wsparcie finansowe - 2 mln na rok aż do końca 2019 - w sumie 8,5 mln zł, licząc dodatkowo 500 tys. w tym roku. Dawało także bezpłatnie stadion przy ul. Sportowej w użytkowanie.
Ratusz stawiał dwa warunki. Pierwszym było utrzymanie drużyny żużlowej, ale bez określenia celu sportowego i poziomu rozgrywek. Obecnie Polonia występuje w I lidze, słabsza jest jeszcze druga liga. Drugi warunek to spłata gwarantowanych zobowiązań spółki. I to już problem, bo długi wynoszą obecnie prawie 4 mln zł. Poprzedni rok Polonia zakończyła ze stratą 933 tys. zł, a zobowiązania wynosiły 3,6 mln. Większość z nich stanowił niespłacany od 2013 roku kredyt w wysokości 2,4 mln. Radni przegłosowali wówczas jego poręczenie.
Pozostawałby więc, po odliczeniu długów od miejskiej dotacji, milion złotych rocznie. W I lidze najbiedniejsza jest obecnie Wanda
Kraków - wyda w ciągu roku 2 mln zł. Za milion złotych można ewentualnie startować w II lidze. Tak nisko bydgoska Polonia jeszcze nie upadła. - Za takie pieniądze można utrzymać zespół np. w II lidze - przyznaje Bruski - Warunki były łagodniejsze, niż kiedy sprzedawaliśmy Zawiszę Radosławowi Osuchowi. On miał za cel awans do ekstraklasy. Polonia miała po prostu uczestniczyć w rozgrywkach - dodaje prezydent.
Kością niezgody okazała się wysokość miejskiej dotacji. BTŻ chciał o 50 proc. więcej niż proponował ratusz. 3 mln zł to jednak o milion więcej niż spółka otrzymywała obecnie. Byłoby to również najwyższe wsparcie dla klubów sportowych w Bydgoszczy. Ostatnio Bruski przeznaczył 2,5 mln zł dla I-ligowych piłkarzy Zawiszy
- Przez lata wydawali nieswoje pieniądze. Na stole mieliśmy propozycję, która zapewniała funkcjonowanie żużla. Nie została podjęta. Stawiam więc pytanie: gdzie są żużlowi działacze? Czy w Bydgoszczy nie ma w takim razie ludzi, którzy podjęliby odpowiedzialność za Polonię. - mówił prezydent.
Polkowski miał wczoraj wyłączony telefon. Bąkowski nie odbierał. Nie wiadomo, czy BTŻ wystartuje ponownie po kupno Polonii. Ratusz zapowiedział bowiem, że po raz trzeci będzie poszukiwał kupca
- Miasto nie może być właścicielem spółki sportowej. Chcę sprzedać Polonię. Będziemy także po raz kolejny próbować sprzedać spółkę Łuczniczka z zespołem siatkarzy - zapowiada Bruski.
Prezydent zdecydowanie zapowiedział, że nie dokapitalizuje żużlowej spółki. - Za taką decyzję groziłoby mi więzienie - tłumaczy. Nad dodatkowym wsparciem upadającej Polonii mogą ewentualnie głosować radni.
Drużyna powinna skończyć ten sezon. Jeśli jednak nie znajdzie się kupiec i zostanie ogłoszona upadłość, żużel w Bydgoszczy przestanie istnieć.